Witajcie
Ponieważ Guitar Pack wciąż się opóźnia, a Wy wciąż mnie pytacie, kiedy będzie dostępny, postanowiłem napisać Wam z jakimi problemami się zderzamy.
Ponad rok temu, gdy ruszył projekt Guitar Pack, zdecydowaliśmy, że patterny będziemy nagrywać sami. Da to nam możliwość poprawiania, dogrywania wszystkich elementów tu, na miejscu, od razu, bez czekania na zewn. podwykonawców.
Napożyczaliśmy sprzętu: gitar, efektów, piecyków, mikrofonów. Ruszamy !
Zaczęliśmy od sprawdzenia Genosa, czy poradzi sobie z przetworzeniem większej ilości danych, niż same komunikaty midi. Pierwsze testy w instrumencie powaliły nas na kolana. Patterny świetnie zabrzmiały nie tylko w stylach, ale i w midach.
Szybko okazało się jednak, że praca na pożyczonym sprzęcie nie zda egzaminu. Ciągłe pożyczanie, odwożenie, przywożenie, czekanie, kompletnie nas dezorganizowało, opóźniało. Z racji tego, że pakietów chcemy wyprodukować kilka, postanowiliśmy zapożyczyć się i kupić sprzęt od zera. Zaczęliśmy od akustyka z mikrofonami. Padło na znakomitą japońską gitarę elektroakustyczną Takamine 7 serii, oraz mikrofony Neumann Stereo Set km 184. Gitara po zakupie powędrowała do lutnika na wstępne ustawienie, a tu ZONK - walnięty pręt, prawdopodobnie wada fabryczna / uszkodzona w transporcie. Bujaliśmy się z tą gitarą kupę czasu, zanim w zamian otrzymaliśmy nową. Mało brakowało, a mielibyśmy gitarę za 7000 zł. nadającą się tylko do powieszenia na gwoździu.
EFEKTY - na pożyczonych gitarach elektrycznych, próbowaliśmy nagrywać patterny na piecach. Niestety miało to jedną wadę. Brzmienia poszczególnych sesji nagrań różniły się między sobą. W praktyce wyglądałoby to tak, że: w MAIN A gitara brzmi inaczej, w MAIN B brzmi inaczej. Ok, zdecydowaliśmy się na zakup Kempera - cyfrowego profilera efektów gitarowych. Świetne urządzenie, polecam. Wreszcie zyskaliśmy powtarzalność brzmienia ! Dodatkowo możliwość pracy z preampingiem dała nam ogromne możliwości kreowania brzmienia, niedostępne podczas pracy z piecami.
GITARY - niestety pożyczone gitary wciąż dezorganizowały nam pracę, więc zdecydowaliśmy się na zakup nowych, oryginalnych gitar Fendera: Stratocaster serii Elite i Telecaster 60'. Jezeli ktoś w tym momencie pomyśli "no, wreszcie ruszyli !", to jest w zajebistym błędzie ! Teraz dopiero zaczęły się jaja !
Na początku Fendery nie chciały w ogóle brzmieć, grać. W stosunku do starych Fenderów jakimi dysponowaliśmy, brzmiały tragicznie ! Niby nie były rozegrane, niby struny. Ok, poszły do lutnika, dostały nowe struny, ustawienia. Wróciły. Brzmienie poprawiło się, jednak strój wciąż pływał. Więc jakiś czas gitarzysta je po prostu ujeżdżał, żeby się rozegrały.
COVID - niestety w między czasie nastał czas covida, musieliśmy z gitarzystą mocno ograniczyć współpracę. W między czasie zamówiłem kompresor API 2500+, który miał nadać analogowego brzmienia naszym już nagranym patternom. Z powodu covida nasz API gdzieś ugrzązł w transporcie, prawdopodobnie w Japonii. Przyjechał do nas z kilkumiesięcznym(!) opóźnieniem.
GITARY - po 1 fali pandemii, gdy spotkaliśmy się na kolejną sesję nagraniową okazało się, że gitary wciąż się rozstrajają. Znów: lutnik, ustawienia, wożenie, czekanie, odbieranie, czas... W między czasie sprzedawca przysyła nam do testów Stratocastera Ultra ( czarna na zdjęciu ) - wysoka półka, cena ok. 8000 zł. Może zamienimy Elite na Ultra ! Podłączamy... Dramat ! Brzmi tragicznie, w dodatku nie łączy jedna przystawka. Odsyłamy czym prędzej.
W listopadzie i grudniu, gdy już byliśmy gotowi nagrywać, gitary... znów się rozpadły ! Kurwa...
Siadłem do internetu, szukam informacji. Na jednym z gitarowych portali przeczytałem test tego(!) Fendera Elite. Facet zachwala tą gitarę i mówi, że wyjął ją z futerału i od razu zagrała ! Hahahaha ! W której bajce to było ?!
Wielu gitarzystów na forach, a przeczytałem chyba cały internet, otwarcie pisze, że dziś nowych Fenderów się nie kupuje. Lepsza inwestycja to jakiś stary, wysłużony, sprawdzony instrument z wyższej półki. Z resztą mi tak mówili od początku znajomi, mój gitarzysta. Ale uparłem się jak osioł, że nowe to nowe ! Fender to Fender ! Teraz mogę z czystym sumieniem napisać, że to gówno prawda ! Nowe Fendery mają tylko jedną zaletę. Są przepiękne.
Gitarzysta z którym współpracuję, nigdy nie kupował instrumentów nowych, ale nie spodziewał się, że z nowymi oryginalnymi Fenderami będzie taka jazda ! Do tej pory nie możemy się otrząsnąć i nadziwić. Oczywiście straciliśmy przez to bardzo dużo czasu i nerwów. Zamiast pracować z patternami, walczymy z lutnikami, serwisami, wysyłamy, odbieramy, wozimy, czekamy...
Sytuacja na dziś:
Umówiłem się ze sprzedawcą, który ma swojego specjalistę od gitar. W starym roku już się nie dało, więc w styczniu zawiozłem jedną i drugą do Poznania. Aktualnie czekamy na info, czy te gitary w ogóle będą się nadawały do pracy w studio. Nie bez znaczenia jest też fakt, że brzmienie, strój gitary, które przejdzie na scenie, z efektami, w huku, z piecem, głową, podczas koncertu, niekoniecznie sprawdzi się w warunkach studyjnych, "sterylnych", gdzie słychać dosłownie wszystko. W studio naprawdę potrzebujemy niemal aptekarskiego, precyzyjnego sprzętu.
DLATEGO właśnie nie ma jeszcze pakietu Audio Guitar. Zjadają nas problemy z instrumentami, których nikt się nie spodziewał. Od samego początku, po dziś dzień. A obawiałem się raczej problemów technicznych w instrumencie, samplerze, akompaniatorze.
Pełni "szczęścia" dopełnił oczywiście covid.
pozdrawiam
Tomek CAMARO
PS
Kilka foci z realizacji dla Was: